„Romantyczne” Hogsmeade
Jesień
tego roku zachwycała oczy uczniów i nauczycieli mnóstwem barw. Zamiast zieleni
traw każdy mógł podziwiać złoto-czerwone dywany z liści. I
choć drzewa stawały się szare, nagie, ten ogrom kolorów na świecie to
rekompensował. Nawet nadchodzące chłody.
Hermiona patrzyła z
okna wieży na sporą grupę uczniów oddalających się od zamku. Dostrzegła w
tłumie ognistorude włosy Ginny i zaraz obok niej postać Harry’ego. Dziewczyna
wątpiła, by chłopak powiedział coś swojej ukochanej. Ukrywał przed Weasleyówną
miłość do Hermiony. To z kolei powodowało, że panna Granger zaczynała
zastanawiać się, jakim cudem Harry może kochać dwie osoby naraz. To do Rona
należało jej serce i z trudem potrafiła sobie wyobrazić pojawienie się w nim
miejsca dla kogoś jeszcze. A może już zrobiła komuś takie miejsce?
Owszem,
kochała Harry’ego. Ale jak brata. Znała go najlepiej ze wszystkich, lepiej
nawet niż Ron oraz Ginny. Byli przyjaciółmi od siedmiu lat, razem pokonali tyle
zła. Nigdy w siebie nie zwątpili. I to sprawiało, że ich przyjaźń stała się
taka silna.
Jednak po wyznaniu
Pottera… Co go do tego skłoniło? Czy mogliby być po tym przyjaciółmi tak jak
dawniej? To pozostawało iście wątpliwą kwestią.
I nawet zaczęła
się zastanawiać nad swoimi uczuciami względem Wybrańca. Zasiał w
niej ziarno wątpliwości. Bo przecież Harry był, kiedy Rona nie
było…
Po raz pierwszy w życiu Teodorowi
pociły się ręce. Tak, JEMU pociły się ręce. Przestępował z nogi
na nogę, co chwilę poprawiał włosy i przygładzał ubranie. Wreszcie
odważył się zaprosić Shadow do Hogsmeade. W ogóle Shadow była
pierwszą dziewczyną, którą gdziekolwiek zaprosił. Do tej pory nie udało mu się
znaleźć osoby mogącej przyprawić go o szybsze bicie serca.
Salon Ślizgonów
powoli pustoszał, czas uciekał, a Shadow wciąż się nie pojawiała. Chłopak
zerkał nerwowo na zegarek. Pięć minut, dziesięć. Zaczynał się niepokoić.
Umówili się na dokładną godzinę, a dziewczyny nadal nie było. A może po prostu
go wystawiła? Nie miała odwagi powiedzieć mu w twarz, że nie chce się z nim
spotkać, więc zwyczajnie nie przyszła. Tylko przecież kiedy ją zapraszał,
wydawała się tak serdeczna i miła. Tak różna od reszty Ślizgonek. A to mocno
mąciło mu w głowie.
Kiedy Teodor
uznał, że dziewczyna nie przyjdzie, skierował się ku
dormitorium. Dostał kosza. Po raz pierwszy kogoś zaprosił i
dostał kosza. Usłyszał, że ktoś woła go po imieniu.
Odwrócił
się i jego serce zabiło mocniej. Shadow zmarszczyła brwi, ale zaraz
ruszyła w stronę chłopaka. Pacnęła się ręką w czoło, jej ciemne włosy
zafalowały.
- Mieliśmy
spotkać się tutaj, a nie w sali wejściowej? - zapytała
retorycznie, unosząc kąciki ust w przepraszającym geście.
Teodor
zaśmiał się cicho. Wyglądała uroczo z tą zakłopotaną miną.
- Bardzo cię przepraszam
– wybąkała, spuszczając wzrok. Niedbałym ruchem dłoni odgarnęła włosy na
ucho.
- Nic się nie
stało – zapewnił ją. – Chociaż myślałem, że mnie
wystawiłaś – mrugnął do niej, za co dostał kuksańca.
Stali naprzeciw
siebie i milczeli. Sposób bycia Shadow rozbawiał go. Przez myśl przeszło mu, że
Tiara powinna przydzielić ją do Hufflepuffu, a nie do Slytherinu. Była taka
radosna i szczera.
Zagryzła wargę.
Teodor nie miał doświadczenia z dziewczynami i nie wiedział, co powinien
robić. Shadow uśmiechnęła się słodko. Wzięła go ze rękę, po czym splotła
swoje delikatne palce z jego palcami. Oboje wydawali się zaskoczeni tym gestem.
Teodor na chwilę zaniemówił, a potem rozbawiony powiedział:
- Chyba jeszcze
zdążymy dogonić McGonagall.
- Chyba tak
– odparła i wciąż trzymając go za rękę, ruszyła powoli w
stronę wyjścia.
*
Spędzili ze
sobą kilka godzin i Nott nie wiedział, kiedy ten czas zleciał. Czuł się w
jej towarzystwie bardzo swobodnie. Rozmawiali tak otwarcie, jakby znali się
kilka lat, a nie kilka dni. Shadow wydawała się dziewczyną bez wad, choć w
ciągu ich spotkania naskoczyła na niego parę razy, pokazując pazurki. Umiała
bronić swojego zdania i może nawet była zbyt wybuchowa.
Szli
boczną uliczką Hogsmeade, trzymając się za ręce. Dyskutowali
zawzięcie na temat Armat z Chudley, drużyny, której Shadow ogromnie
dopingowała, a której Teodor wręcz nie znosił. Dziewczyna próbowała przedstawić
mu swoje racje w jak najlepszym świetle. Była zarumieniona, jej ciemne oczy
ciskały błyskawice.
- Spójrz na to z
innej strony – mówiła – Scott Riley jest świetnym ścigającym.
-
Możliwe – odparł bez przekonania. Czuł, że ta dyskusja
zmierza w złym kierunku.
Wyszli na
główną ulicę. Roiło się na niej od uczniów z Hogwartu. Ciężko było
się przecisnąć. Nagle twarz Shadow sposępniała. Szybko wyrwała rękę z uścisku
Teodora. Chłopak zmarszczył brwi, zdezorientowany.
- Shadow! – usłyszał
radosny męski głos, która należał do dobrze zbudowanego dwudziestokilkulatka.
Mężczyzna porwał w objęcia zaskoczoną, ale i ucieszoną Shadow. Wyciągnął ją na
długość ramienia, przyglądając się jej z uśmiechem. – Dawno się nie
widzieliśmy, mała.
- Ostatnim razem
chyba przed wojną – odparła na to. – Co ty tu robisz?
- Interesy
– rzucił wymijająco.
Teodor stał jak
wryty i zupełnie nie wiedział, co ma robić. Shadow spojrzała na niego
przepraszająco. Nottowi przeleciało przez głowę, że mężczyzna jest jej byłym.
- Adamie, to mój
kolega, Teodor – przedstawiła ich sobie po kilku chwilach milczenia.
– Teo, to mój brat, Adam.
Rysy twarzy Adama
stężały, a uścisk dłoni, jakim obdarzył Teodora, na pewno nie
był przyjacielski. Zachowywał się jak typowy starszy brat.
- Miło
cię poznać – burknął brat Shadow.
- Nawzajem
– odparł Teo.
Shadow cmoknęła Adama
w policzek, mówiąc, że się spieszą. Chłopak niechętnie kiwnął głową i obrzucił
Teodora taksujących spojrzeniem.
- Widzę
McGonagall – powiedziała Shadow, kiedy zostali sami. Już nie trzymała Teodora
za rękę.
- Jesteś spięta
– stwierdził. Nie ruszyli się o krok w stronę miejsca zbiórki.
- Adam… -
westchnęła. – Potrafi być dość wybuchowy. I bardzo mnie pilnuje.
Wolałam go nie podjudzać – dodała, spuszczając wzrok.
Teodor musnął palcami
jej dłoń.
- Cóż, teraz go tu
nie ma – szepnął.
Nachylił
się ku niej, a ona przymknęła powieki. Czuł przyśpieszony oddech
dziewczyny. Odgarnął włosy z jej twarzy, Shadow przysunęła się bliżej. Serce
biło mu jak oszalałe. Kiedy ich usta miały się złączyć, Teodor poczuł, jak
czyjaś silna dłoń chwyta go za bluzę i odciąga od Shadow. Ręka Ślizgona
instynktownie powędrowała do kieszeni, w której spoczywała różdżka.
- Trzymaj się od
niej z daleka – usłyszał syk przy swoim uchu. Adam popchnął go.
Teodor szybko odzyskał równowagę. Skupili na sobie
uwagę przechodniów.
- Adam! Co ty robisz?!
– wrzasnęła Shadow. Chciała podejść do Teo, ale brat złapał ją mocno za ramię i
prowadził w przeciwną stronę. Szatynka znowu posłała Nottowi przepraszające
spojrzenie.
Teodor
już wiedział, że więcej jej nigdzie nie zaprosi.
Hermiona długo myślała nad
słowami Harry’ego. Powiedział jej, że ją kocha. Ona też go kochała, jak brata,
jak przyjaciela. Ale czy na pewno? Czy nie pomyliła się co do swoich uczuć? Czy
nie była choć odrobinę zazdrosna, widząc Harry’ego z Ginny? Czy te iskry między
nią a Ronem przypadkiem nie wygasły?
Przestała myśleć,
zastanawiać się nad tym. Znała odpowiedź na każde pytanie i żadna jej
się nie spodobała.
Draco ze zdumieniem zauważył, że
brak ojca przestaje być dla niego tak dotkliwy. Częściej się uśmiechał i ku
radości Astorii, częściej rozmawiał z ludźmi. Już przestał burczeć na wszystko
oraz wszystkich. Zachował ironię i złośliwość. Tych cech po prostu nie umiał
się pozbyć. Jednak wciąż potrzebował samotności. Jeszcze nie do końca uwolnił
się od żałoby. Nadal cierpiał, lecz już nie tak bardzo jak wcześniej.
Zostawił
roześmiane towarzystwo w salonie Ślizgonów. Musiał się przejść, a Astoria,
Blaise i Teodor już przyzwyczaili się do jego humorów. Lubił spędzać czas w ich
towarzystwie, choć śmiechy oraz beztroska tamtej trójki odrobinę go
przytłaczały. Nie mógł po raz setny tego wieczora słuchać o nieudanej randce
Notta.
Mimo dość późnej
godziny na korytarzach pałętała się jeszcze spora ilość maruderów. Draco
patrzył na grupki nastolatków i wciąż zastanawiał się, czemu nie może cieszyć
się z błahych rzeczy jak dawniej. Wyblakły Mroczny Znak przypominał mu o
przeszłości, o Voldemorcie. Miał przypominać mu te straszne czasy do końca
życia. Zamyślił się – czy będzie jeszcze kiedyś cieszył się z błahych rzeczy?
Nogi poniosły go do
biblioteki. Lubił to miejsce, ale nie do przesady jak Granger. Po
męczących lekcjach podobało mu się, że może tak po prostu usiąść i pomyśleć. W
żadnym innym miejscu w Hogwarcie nie czuł się tak bezpiecznie jak tutaj. Zapach
starych ksiąg odurzał go i przenosił do innego świata.
Draco zdziwił się, bo
zwykle o tej porze w bibliotece było tylko kilka osób. Lecz dzisiaj jakby
wszystko chciało mu zrobić na złość, nie mógł znaleźć wolnego miejsca. Wziął
pierwszą lepszą księgę i usiadł przy wypatrzonym wcześniej dwuosobowym stoliku.
Spojrzał na trzymany w rękach wolumin. Nie był zbyt ciężki ani zbyt duży. Tytuł
głosił: „Baśnie barda Beedle’a”. Prychnął pod nosem. Otworzył książkę na
pierwszej stronie i udawał, że czyta.
Przymknął oczy,
pozwalając swoim myślom odpłynąć.
Już niemal
zasypiał, kiedy ktoś go szturchnął. Otworzył oczy i
obrzucił wrogim spojrzeniem drobną brunetkę.
- Pytałam, czy wolne
– powiedziała dobitnie.
- Tak
– odparł i przyjrzał się jej.
W rysach twarzy
dziewczyny było coś znajomego. Zajęła miejsce naprzeciw niego i rozłożyła
pergamin. Miał wrażenie, że skądś ją zna. Po kilku minutach
ciszy odważył się zapytać:
- Jak masz na
imię?
Podniosła na niego
wzrok, zaskoczona.
- Jaqueline Morgan –
przedstawiła się po chwili milczenia.
- A ja…
- Wiem, jak masz na
imię – ucięła.
I znów zamilkli.
Draco podjął drugą próbę rozmowy.
- Mam wrażenie, że
skądś cię znam.
- Możliwe
– rzuciła, nie odrywając wzroku od pergaminu. – Jestem w Slytherinie
od siedmiu lat – dodała ironicznie.
- Ale…
- Słuchaj, chciałabym
dokończyć wypracowanie. Mógłbyś się zamknąć? – zapytała
szorstko.
Draco skulił się. Ta
dziewczyna intrygowała go. Już po kilku chwilach rozmowy wiedział, że nie da
sobie w kaszę dmuchać.
Astoria taka nie
była.
Ginny próbowała zasnąć, ale
kraina Morfeusza wydawała jej się teraz odległa. Wciąż myślami znajdowała się
przy Harrym i Hermionie. Coś między nimi nie grało. Zachowywali się w swoim
towarzystwie dość powściągliwie. Do tej pory tak nie było.
Martwiła się o
swój związek. Czuła, że oddalają się z Harrym od siebie. Ale musiała
walczyć o tę miłość. Zbyt dużo jej poświęciła, by teraz się tak
po prostu poddać.
Było już grubo po północy,
a Harry wciąż nie mógł spać. Przewracał się z boku na bok i
myślał. A jego myśli pędziły w kierunkach, o których wolałby zapomnieć.
Czuł się bardzo zmęczony tym wszystkim, dlatego liczył na choć
odrobinę snu.
Niestety, tej nocy
Harry’emu Potterowi nie było dane zasnąć.
Starając
się zachowywać jak najciszej, opuścił dormitorium. Nie
mógł dłużej słuchać miarowych oddechów kolegów. Zszedł po
schodach do Pokoju Wspólnego. Ogień w kominku prawie wygasł, a w jego
nikłej poświacie zobaczył skuloną postać na kanapie.
- Też nie
możesz spać, co? – rzucił w stronę Hermiony.
Dziewczyna na dźwięk
jego głosu drgnęła, lecz nie odwróciła się. Chłopak zajął miejsce obok niej.
Dopiero wtedy na niego spojrzała. W Harrym coś jakby odżyło. Skąd mógłby
wiedzieć, jak smakuje miłość, jeśli może jej nie spróbował? Może miłość do
Ginny nie była prawdziwa? Dopiero przy Hermionie czuł, że żyje.
- Czemu wszystko tak
się skomplikowało? – zapytała, odwracając wzrok w
stronę dogasających płomieni.
- Nie wiem
– odparł zgodnie z prawdą i poprawił włosy. Zawsze tak
robił, gdy się denerwował. – Tęsknisz za Ronem? – wyrzucił z
siebie. Chciał rozmawiać. Obojętnie o czym. Po prostu rozmawiać.
Hermiona uśmiechnęła
się lekko. Może przypominała sobie teraz pocałunki rudzielca?
- Tak – odparła
po chwili.
Zamilkli.
- Możemy
zapomnieć o tym, co ci powiedziałem? – poprosił Harry.
Spojrzała na niego,
ale on nie patrzył na nią. Wzrok miał wbity w swoje ręce. Hermiona
zastanawiała się nad jego słowami. Harry wiedział, że prosi o niemożliwe. Nie
da się zapomnieć o czymś takim jak wyznanie miłości. Zresztą nawet gdyby o tym
więcej nie wspominali, to nadal panowałaby między nimi niezręczna atmosfera I on, i Hermiona dobrze o tym wiedzieli. Poza tym było
coś, co nie dawało dziewczynie spokoju. I Harry widział to po jej zaciśniętej
szczęce.
- Harry, o czymś takim
nie można zapomnieć – powiedziała miękko.
- Ale możesz
udawać, że tamte słowa nigdy nie padły – naciskał.
- A jeśli ja nie
chcę udawać? Ani o tym zapominać? – spojrzała na niego. Oczy jej
płonęły. Jak na dłoni było widać, że go zaskoczyła.
Chciał coś powiedzieć, ale został uciszony gestem ręki. – A co
będzie, jeśli powiem, że też cię kocham? – wyrzuciła z siebie.
Twarz Harry’ego
pojaśniała.
- To chyba dobrze,
prawda? – upewnił się, uśmiechając.
- Nie –
zaprzeczyła szybko. – To nie jest dobre. Zranilibyśmy Ginny.
Ach, Ginny. Jego
promyczek, światełko w tunelu. Osoba, którą prawdopodobnie kochał i która
przeszkadzała mu pokochać Hermionę.
- Ron również by
ucierpiał – ciągnęła.
- Wiem
– zasępił się Harry. Nie chciał kogokolwiek ranić.
- Byłbyś gotów
zostawić Ginny dla mnie? – zapytała.
- Nie –
odparł po chwili zastanowienia. – Bałbym się konsekwencji.
- Więc dobranoc,
Harry.
Zauważył, że w
jej oczach wzbierają łzy.
- Hermiona, zaczekaj!
– zawołał za nią, gdy odchodziła w stronę dormitoriów.
Nie zatrzymała
się ani nie odwróciła. A on nie mógł się na nią za to
złościć. Dokonał wyboru.
A ogień w kominku zgasł.
____
No i siódemka za nami. Mam
nadzieję, że rozdział się podoba.
Jutro rozpoczęcie, a ja mam nogi
jak z waty. Czekają mnie w tym roku egzaminy, bierzmowanie i wybór liceum. Na
razie jeszcze nie wiem, jak to wszystko ogarnę -,-
Następny rozdział pojawi się
16.09.2012 r. I od tej pory rozdziały będą publikowane co dwa tygodnie w niedzielę. O nieplanowanych przerwach na pewno poinformuję.
Pozdrawiam,
Podoba się, podoba i to bardzo :) nie ma się co przejmować - ja już gimnazjum zakończyłam, egzaminy zdałam na wynik bardzo dobry (prawie 70% ze wszystkiego razem), wynik ogólny 114 punktów na 150. jutro zaczynam naukę w technikum, a testy nie są aż takie trudne, jakie się wydają - trochę logiki, skupienia i wszystko pójdzie jak z płatka :) zleci tak szybko, jak mi, zobaczysz! i życzę powodzenia! ;*
OdpowiedzUsuńco do rozdziału, uhm, takie przeskoki w postaciach... podoba mi się to! odskocznia od głównych postaci, ich życia i tak dalej. najbardziej podobał mi się moment z Draco (aah, tak uwielbiam go i aktora go grającego, tutaj mogę się przyznać ;)), taki inny niż wszystkie. na drugim miejscu rozmowa Harry'ego z Hermioną - czyli ona jednak go kocha? łiiii! i jest zazdrosna o Ginny.. no nie wiem, jak to będzie, nie wiem, ale mam nadzieję, że wymyśliłaś coś superaśnego *____*
co do czcionki, podczas dodawania posta koniecznie zmień rodzaj i wielkość czcionki na "normalny" - powinno pomóc.
pozdrawiam i czekam na następny :*
Spróbowałam tak, jak mówiłaś - nic się nie zmienia ;/ Ale dziękuję za pomoc ;*
UsuńDziękuję za te pokrzepiające słowa ;* Mam nadzieję, że ze mną będzie podobnie :)
Co do tych 'przeskoków', jak to ujęłaś, to nie wyobrażam sobie pisania w kółko o tych samych postaciach. Po jakimś czasie popadłabym w rutynę i odechciałoby mi się prowadzić to opowiadanie -,-
Ja chyba też najbardziej lubię Draco ;)
Dziękuję za miłe słowa ;*
a piszesz rozdziały w wordzie? bo jeżeli tak to musisz je skopiować z worda do notatnika i dopiero skopiować na bloga, bo tak to są kłopoty z czcionką właśnie. Tak to zmienia się rodzaj czcionki w dostosuj szablon i jest ok. Jednak ja skopiowałam raz z worda od razu i teraz jak kopiuje nawet z notatki to i tak nic nie pomaga...
UsuńPiszę w wordzie, ale nie chcę kopiować ich do notatnika, bo zależy mi, żeby były wyśrodkowane i z akapitami.
UsuńW każdym razie dziękuję za pomoc :))
Hej. Tak na początku nie martw się tak bardzo szkołą będzie dobrze. A co do rozdziału bardzo mi się podoba i wcześniejsze również. Piosenka też mi się podoba. Czekam na ciąg dalszy. Pisałaś wcześniej jakieś blogi?
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :)
UsuńPisałam, ale na onecie :)
Jak fajnie, że nowy rozdział. Wiem, nie za twórcze zdanie, ale co tam ;) A więc jednak Hermiona kocha Harry` ego, jeee!! Doskonale opisałaś jaka to jest skomplikowana sytuacja, z jednej strony Ron i Ginny, a z drugiej prawdziwa (mam nadzieję) miłość. Niech wena i duużo czasu będzie z tobą :) Szkoda, że nowy rozdział dopiero 16, ale na pewno warto będzie czekać.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam na raz całe opowiadanie mimo tego, że u mnie trwa sesja poprawkowa ;) Jest ono wspaniałe, gdy czytam sceny z Harrym i Hermioną mam motyle w brzuchu, chociaż zazwyczaj nie przepadałam za opowiadaniami z tą parą. Podoba mi się też to, że piszesz tak, że nie wiadomo do końca czego się spodziewać, czy oni będą razem czy nie.
OdpowiedzUsuńPoza tym piszesz bardzo dojrzale pomimo swojego wieku, jestem zaskoczona że jesteś jeszcze w gimnazjum ;) w porównaniu do Ciebie stara ze mnie dupa ;D hehe ;d ( 21 lat )
Staje się Twoją stałą czytelniczką i wstawiam do linków. Jeżeli masz ochotę to zapraszam do siebie ;)
www.historiahilaryrose.blogspot.com
PS. Jedyną wadą twojego opowiadania jest to, że używasz samych imion do określenia osoby, a możesz jeszcze Wybraniec, szatynka, piegowata cokolwiek, tak to masz strasznie dużo powtórzeń ;)
Heja! ;)
OdpowiedzUsuńDawno mnie tu nie było, prawda? Ale teraz jestem, z nadrobionym całym opowiadaniem i z obietnicą, że będę pojawiać się regularnie. Tylko szkoda, że nie informujesz o nowych notkach :/
W każdym razie - opowiadanie podoba mi się. Jestem wielką fanką przyjaźni damsko męskiej, dlatego w książce cieszyłam się, że na lini Harry-Hermiona Rowling nie nawaliła i zostawiła przyjaźń przyjaźnią. W opowiadaniach fanowskich lubię jednak alternatywę, a u Ciebie z pewnością mogę taką znaleźć. Fajnie, bo niewiele można teraz przeczytać stale pisanych opowiadań Harry Hermiona.
Ogółem podoba mi się, jak prowadzisz fabułę, ciągłe wątpliwości Hermiony, zakochanie Neville'a w Lunie, mam nadzieję, że wprowadzisz też watek Draco-Luna, bo wiesz, a jak nie pamiętasz, to ci powtórzę, kocham ten naprawdę rzadki paring <3
Na razie nie podoba mi się tylko rozdział piąty - jakoś nie widzę tej dzikiej imprezy z ginevrą, harrym i hermioną tańczącą z zabinim.
Czekam na nowe rozdziały,
Leszczyna <3
Miałam już kiedyś skomentować, ale jestem straszny leń i nie chciało mi się. :) Ale powiem Ci, że rozdział mi się bardzo podobał. W szczególności moment, w którym Hermiona mówi: więc dobranoc, Harry. Po prostu nic dodać, nic ująć. :) I czekam, jak się dalej akcja rozwinie.
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz :) Naprawdę bardzo ciekawe rozdziały
OdpowiedzUsuńZapraszam tez do mnie:
http://hogwart-naszymi-oczami.blogspot.com
To opowiadanie jest świetne!!!
OdpowiedzUsuńhttp://harrymione-czarodziejka-hogwartu.blogspot.com/