Hogwart oczami Ślizgonów,
czyli mała-wielka impreza
Draco i Teodor siedzieli w
Pokoju Wspólnym Ślizgonów. Te październikowe popołudnie dłużyło się obojgu
niesamowicie. Jako że był czwartek, odrabiali stosy prac domowych. Choć w
salonie nie było okien, po dzisiejszej lekcji zielarstwa mogli się domyślić, że
na dworze szaleje burza. Rankiem, kiedy wyszli na zewnątrz, powietrze niemal
stało w miejscu, a zza masywnych gór nadciągały chmury.
Draco pisał wypracowanie dla
Slughorna o właściwościach roślin wodnych, które można było wykorzystać w
eliksirach. Nie było to znowu takie trudne – otwierał książki na losowych
stronach i przy odrobinie wysiłku przepisywał wybrany tekst na pergamin. Od
nadmiaru informacji zaczęła boleć go głowa, zostały mu jednak góra trzy
akapity, więc postanowił dokończyć.
Teodor natomiast trudził się
przeogromnie. McGonagall zadała wyczerpujące zadanie domowe. Miał użyć
zaklęcia, które ukrywało różne przedmioty. Formułka była tak trudna do
wymówienia, że nie mógł jej przyswoić. Po pół godzinie żmudnych ćwiczeń
skapitulował.
Obserwował przez chwilę
skupionego Dracona. Jeszcze nigdy, odkąd się znali, nie widział go takiego. Od
śmierci ojca zmienił się nie do poznania. Stał się mniej wybuchowy, uważniej
słuchał, nikogo nie lekceważył. Skończył też z docinkami. Teo nie mógł sobie
przypomnieć, kiedy ostatni raz usłyszał z jego ust jakieś wyzwisko. Chłopak
domyślał się, że ta zmiana po części wynikała ze znajomości z Astorią.
Dziewczyna miała typowo gryfoński charakter i zawsze kręciła się w pobliżu
Dracona.
Teodor czuł, że od wojny są
niemal jak bracia. Draco uratował mu życie, kiedy ojciec Notta rzucał klątwą
Avada Kedavra na prawo i lewo. Gdyby nie reakcja Malfoya, Teo zostałby
zamordowany przez własnego ojca. To wtedy przyrzekł sobie, że nigdy nie użyje
tego zaklęcia.
Widząc, że Draco skończył
wypracowanie, milczał jeszcze chwilę. Chciał go o coś zapytać, ale bał się, że
zostanie źle zrozumiany.
- Kojarzysz Shadow Broscoe? –
wykrztusił w końcu z siebie.
Draco kiwnął twierdząco głową,
lecz nie zdążył mu odpowiedzieć, bo dołączył do nich Blaise, któremu uśmiech
czaił się w kącikach ust. Draco i Teodor wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
Wiedzieli dobrze, co ta mina oznacza. Blaise obrzucił pogardliwym wzrokiem stosy
pergaminów i ksiąg, po czym zwalił się na kanapę.
- No, wyduś to z siebie –
zachęcił go ironicznie Teodor.
Blaise westchnął.
-Stary, dobija mnie ta szkoła.
Czuję się tu jak w klatce. Trzeba coś z tym zrobić. – Między chłopakami zapadła
cisza. Malfoy i Nott zastanawiali się, co chodzi po głowie Zabiniemu. - Musimy
rozwalić te budę w drobny mak, a najlepszym sposobem jest impreza, którą
urządzamy jutro – obwieścił wszem i wobec.
Wiadomość o imprezie rozeszła
się po Hogwarcie z prędkością światła. Miał na nią wstęp każdy uczeń, który
ukończył szesnaście lat, ale tylko i wyłącznie, jeśli przyniesie ze sobą
alkohol. Jakimś cudem wiadomość to nie dotarła do grona pedagogicznego.
Blaise, Draco i Teodor zaraz po
skończonych zajęciach zaczęli przygotowania do imprezy. Miała się zacząć o
22:20, bowiem o tej godzinie każdy nauczyciel już spał. Godzinę przed
spotkaniem, po kontroli Slughorna, wszystkie meble zniknęły. Salon Slytherinu
był teraz jednym wielkim parkietem. Każdy ustawiony pod ścianą stolik uginał
się pod ciężarem alkoholu. A magicznego płynu było coraz więcej, w miarę jak
przybywali goście. Teodor rzucił na ściany wyciszające zaklęcia. Korzystając z
porad Granger i innych szlam zdobyli mugolski sprzęt grający, a kiedy go
włączyli, przeszedł ich najśmielsze oczekiwania.
Właśnie wtedy zaczęli schodzić
się pierwsi imprezowicze, a po pół godzinie Pokój Wspólny pełen był Krukonów,
Gryfonów i Puchonów. Choć wszyscy byli zdziwieni zaproszeniem Ślizgonów, to i
tak szybko zaczęli się bawić. Głośna muzyka wibrowała pod stopami i dudniła
każdemu w uszach.
Hipnotyzujące dźwięki i
hektolitry alkoholu wprowadzały wszystkich w błogi stan. Magiczny płyn znikał w
zastraszającym tempie, jednak Blaise uważnie pilnował, by się nie skończył.
Chłopak obserwował przez chwilę szalejących nastolatków. Był z siebie dumny.
Draco i Teodor nie mieli czasu
na dokończenie ostatniej rozmowy, bo cały dzień zleciał im na przygotowaniach
do imprezy. Teraz jednak nadarzyła się po temu okazja, bo zmęczona Astoria dała
Malfoyowi odetchnąć i sama wdała się w dyskusję z koleżankami.
- Ta Shadow… Jest tutaj? –
zapytał Draco, nalewając sobie i koledze po kieliszku wódki.
- Mhm – mruknął potakująco
Teodor, kiedy opróżnił kieliszek.
- Czemu mnie wtedy o nią
pytałeś? – dopytywał Malfoy.
- E tam – machnął ręką Nott,
jednak widząc spojrzenie kolegi, przestał udawać, że ta sprawa go nie obchodzi.
– Gadaliśmy kilka razy i jest w niej coś takiego, co mnie ciekawi. Jest taka
skryta i to… mnie kusi – przyznał, odrobinę zawstydzony. Draco bez słowa podał
mu kolejny kieliszek.
- Więc idź do niej – rzucił
Malfoy, wzruszając Ramonami.
Teodor uniósł prawą brew. Draco
bez wątpienia był wstawiony, bo na trzeźwo na pewno nie udzieliłby mu takiej
rady. Jednak to, co ujrzał chwilę później, przekonało go, że bardziej niż
Blaise pijanym być nie można.
Otóż Ślizgon niemal wisiał na
Hermionie Granger, oboje parodiowali taniec. Jak bardzo Gryfonka była
zdesperowana nieobecnością Rona, tak można było to zobaczyć w tym momencie. Co
kilka minut przerywali taniec, by się napić. Teo w oddali dostrzegł Pottera i
Weasley, którzy przyklejeni do siebie ustami, niemal zdzierali z siebie
ubrania. Teodor szturchnął Dracona łokciem i wskazał ich brodę. Obaj poczuli
odruch wymiotny.
Teo szybko poszukał wzrokiem
Shadow. Jej widok sprawił, że zawirowało mu głowie i to bynajmniej nie z powodu
alkoholu. Ubrana w czerń, z ciemnymi włosami upiętymi w koński ogon, sprawiała
wrażenie buntowniczki. Zauważył, że nic nie pije, dlatego zabrawszy Draconowi
pełny kieliszek, podszedł do nie.
Wyrwał ją z zamyślenia, bo
drgnęła i podniosła na niego wzrok. Miała idealnie gładką cerę, bez pieprzyków
i piegów i nawet w nikłym świetle Teo dostrzegł jej intrygujące oczy. Były
bardzo ciemne, z domieszką zieleni przy
źrenicach.
- Teodor – powiedziała tylko.
Postawił przed nią kieliszek z uśmiechem, a ona odsunęła do od siebie. – Nie
piję – wyjaśniła, nie podając przyczyny.
- To co ty tu właściwie robisz?
– zaśmiał się, wciskając napój bogów jakiemuś chłopakowi.
- Przyszłam tu z przyjaciółką,
która zdaje się bawić lepiej ode mnie. – Skinęła głową na kogoś za jego
plecami. Obejrzał się i ujrzał dziewczynę z chłopakiem, którzy najwyraźniej
zapomnieli o jakichkolwiek zasadach przyzwoitości.
Teodor podał jej rękę z
czarującym uśmiechem, a ona zagryzła wargę.
- Nie daj się prosić –
powiedział. – Może uda mi się sprawić, że ten wieczór będzie dla ciebie co
najmniej znośny – dodał.
- Zobaczymy – odparła
przekornie, ściskając jego dłoń.
Blaise instynktownie czuł, że
Granger przyda się rozrywka. Upijał ją i przy okazji siebie od kilku godzin.
Dziewczyna miała już zamglony wzrok i ledwo trzymała się na nogach. Blaise nie
był w lepszym stanie.
Pocałował ją kilka razy i, ku
jego zdumieniu, ona oddawała pocałunki. Wyczuł w niej tęsknotę, o której mówiła
wcześniej, i długo skrywaną namiętność. Blaise miał serdecznie dosyć tego
gadania, chciał się tylko brać do rzeczy. Jednak ona paplała, a końca nie było
widać, więc tylko przytakiwał, udając, że słucha.
W końcu wziął ją za rękę i mocno
całując, doprowadził do dormitorium. Rzucił ją na łóżko i zaczął odpinać guziki
jej bluzki, lecz ona odsunęła się od niego, patrząc nań, jak na wariata.
- Chyba nie myślałeś, że się z
tobą prześpię, co? – zapytała buńczucznie.
- Właśnie tak myślałem –
wybełkotał, zbity z tropu, pociągając łyk ognistej z butelki.
I wtedy urwał mu się film.
Hermiona położyła go spać i
opuściła dormitorium, wcześniej zabrawszy whisky.
Nazajutrz każdy z imprezowiczów
miał ogromnego kaca. Ból głowy doprowadzał ich do obłędu i nie mogli się
nadziwić, jak znaleźli się we własnych łóżkach. Jednak każdy czuł, że balanga
przejdzie do historii tej szkoły, razem z trzema pewnymi Ślizgonami.
PS Żaden nauczyciel nigdy się o
imprezie nie dowiedział.
Hmmm. Trudno mi coś powiedzieć o tym rozdziale, bo szczerze powiedziawszy nie wynika z niego żadna puenta. Absolutnie nic O.o To mnie trochę rozstraja.
OdpowiedzUsuńCzekam na kontynuację, która może trochę mi oświetli sytuację.
Pozdrawiam,
[powiedz-to.blogspot.com]
Ale dawno mnie tu nie było. No nic, stało jak się stało, jednak już nadrobiłam rozdziały i biorę się za komentowanie.
OdpowiedzUsuńZacznę od szablonu. Cóż, poprzedni bardziej przypadł mi do gustu. Ten ma ładną kolorystykę, jednak nieważne, jak przybliżam lub oddalam, tło jest przesunięte o jakieś dwa piksele w prawo. Radzę poprawić, bo tak wygląda bardzo niedopracowanie.
Dopsz, lecimy od początku. O ile Prolog oraz rozdział pierwszy i drugi mnie zachwyciły, o tyle trzeci wyszedł gorzej. Motyw Och-Tak-Bardzo-Łaknę-Bliskości-Więc-Cmoknę-Mojego-Najlepszego-Przyjaciela jest oklepany. Bardzo oklepany, a sam w sobie mi się nie podoba. W dodatku co, trzeci rozdział i już pocałunek? Wprawdzie prawie-pocałunek, no ale kurczaki... Draco i Luna? Hym, to mi się podoba ^^ Na razie z Luny nie zrobiłaś totalnej dziwaczki, jak ludzie mają w zwyczaju ją kreować. U Ciebie jest niezwykła. Za to Draco... Z jednej strony - fajnie, że postrzega ją inaczej jak reszta. Z drugiej odrobinę boli mnie fakt, że znowu spotykam się z niekanonicznym Draconem. Ten z kanonu nie powiedziałby czegoś w stylu "Nie masz pojęcia, że coś-tam" i nie krzyknąłby jak jakiś zdesperowany, depresyjny nastolatek "Nic o mnie nie wiesz!". Chociaż w sumie może śmierć ojca tak na niego wpłynęła? Tak, to możliwe, dlatego jeśli chodzi o charakter Dracona - na razie plus. Chyba że mi go zniszczysz później, ale mam nadzieję, że nie :)
Rozdział czwarty... Ee... Cóż, Hermiona, która ucieka od rozmowy i wymuszona pogawędka z Neville'em. Jestem na nie, jeśli chodzi o tę kwestię. W dodatku Hermiona, która na Rona patrzyła inaczej już w drugiej klasie, zresztą i na odwrót, nagle zdaje sobie sprawę, że nie potrafi odwzajemnić do końca jego uczuć? Przepraszam, kochana, ale to samo, co z bliskością. Było. Nuudy. Nie kupuję.
Z Neville'em sprawa ma się odrobinę inaczej - no, tak sobie gadają. Fajnie jednak, że on czuje coś do Luny. Bardzo fajnie. Niestety, wydaje mi się, że tę scenę napisałaś lekko "na odwal się". Mogłabyś pokazać trochę więcej wstydu Neville'a - Neville jednak jakoś na osobę skorą do zwierzeń nie wygląda. Pomysł fajny, wykonanie odrobinę gorsze.
Ginny-ciotka, Zabini-myśliciel i Cho-znająca uczucia - jestem za *.* Te trzy fragmenty jak najbardziej mi się podobały. Genialnie wplatasz różne wątki, robisz atmosferę adekwatną do sytuacji, pokazujesz uczucia. Miodzio po prostu.
Ostatnia scena... Hermiona. Ucieka. Od. Dyskusji? Hm. Z jednej strony - uzasadnione, wstydzi się. Ale raczej - i tu bardziej jest moje osobiste zdanie, niż kwestia jej charakteru - powinna z nim porozmawiać. No weeeź, nie gadają i co, będą się mijać jak małe dzieci? Myślałam, że ona jest mądrzejsza -.-
Ciąg dalszy nastąpi
Ciąg dalszy nasątpił
OdpowiedzUsuńNo i rozdział ostatni... LACRETT, BÓJ SIĘ BOGA! Co Ty zrobiłaś?! O_O'' Pierwsza część tytułu - "fajnie, ciekawe, jak oni to widzą", druga - "o nie, znowu...". Impreza u Ślizgonów. Nie twierdzę, że niemożliwa, w końcu Gryfoni także mieli swoje imprezy, ale... No cholera jasna.
Dobra, Draco urządzający imprezę - pół biedy, że pomysł powielany przez tyyyle ludzi, sam w sobie tutaj pasujący, chłopak chce się oderwać od zmartwień. Fajnie też, że wspomniałaś o Astorii, już bałam się, że o niej zapomniałaś.
Wieść szybko rozeszła się po Hogwarcie? Wstęp jedynie z alkoholem? Przepraszam, ale już wtedy wiedziałam, że impreza stanie się porażką w moich oczach.
Nie, o 22 nauczyciele nie śpią, przykro mi.
Stoliki uginające się pod ciężarem alkoholu. I skąd ten alkohol? Aha, z Hogsmeade, jasne, zapomniałam, że na pewno jakoś się tam dostali i ktoś im ten alkohol sprzedał. Jasne.
Mugolski sprzęt grający nie działa w Hogwarcie, nie.
Pomysł z zaproszeniem uczniów z innych domów może i byłby niezły, gdyby nie większość przyjęła zaproszenia (no to Ślizgoni w końcu, hej!). Draco zapraszający innych... No, mogę przełknął.
"Pokój wspólny" małymi literami.
Ja chrzanię. Hermiona, Harry i Ginny na imprezie w Slytherinie. Harry i Ginny robiący sprośne rzeczy, i to jeszcze na oczach innych. Wstawiona Hermiona, która zamiast zgłosić imprezę nauczycielom, sama się spija i jeszcze "tańczy" z Blaise'em. Później się z nim całuje. Cud, że przynajmniej mu się nie oddała.
Lacrettuś, kochana moja, wiesz, jak Cię cenię. Wiesz, że bardzo lubię Twoją twórczość. Wiesz, że samą Ciebie uwielbiam, ale, cholera, spieprzyłaś ten rozdział jak dawno żadnego tak spieprzonego nie widziałam. Nudno, szablonowo, jakby pisała to typowa aŁtoreczka, a nie Autorka. W dodatku rozdział nic nie wnosi, tak jak powiedziała Niekonkretna. No cholera jasna, zawiodłam się. Sporo błędów i napisany na odwal się. No kurcze, Lacrett, co jest? :(
Całuję i ściskam gorąco <3
Empatia
[jeden-jedyny-wyjatek.blogspot.com]
PS Wyłącz ANTYSPAM, błagam ;<
Bardzo przepraszam za powiadomienie, ale prosiłaś o nie, a nie ma tu odpowiedniej zakładki.
OdpowiedzUsuńWitaj. Bardzo serdecznie zapraszam na nowy rozdział ( II ) na flames-of-ice.blogspot.com
Zapraszam serdecznie i miłej lektury!
Sweetness
No to tak...
OdpowiedzUsuńWitaj, cześć i czołem. Pozwolisz najpierw, że skomentuję szablon? Kolorki mi się podobają, a i owszem, ale nie jestem przekonana do nagłówka. Trochę za dużo tego tutaj. Róże, lampy, schody... Ma to jakiś sens?
No dobrze, przejdźmy do rozdziałów. Prolog, rozdział pierwszy i drugi wprawiły mnie w zachwyt - naprawdę! Ale trzeci...? Byłam zniechęcona przy czytaniu. Tak, rozumiem - Hermiona nie ma nikogo bliskiego, tęskni za Ronaldem, więc sobie pocałuje Harry'ego, a co! No dobra, może i go nie pocałowała, ale prawie... Nie, nie, nie! Myślę, że stać Cię na więcej niż podążanie za schematami. W ogóle to dziwne nieco, iż Hermiona ucieka od rozmowy. W pewnym sensie mogę to zrozumieć - jest zażenowana całą sytuacją i własną słabością, ale to w końcu Hermiona Granger i powinna stawić temu czoło! Uwielbiam kreację Cho - nie jest u Ciebie pokazana jako wredna Cho, która leciała na Harry'ego, bo był sławny. Tutaj mamy mądrą Cho-Krukonkę, która c.z.u.j.e.
No dobrze, ale zostawmy już tamte rozdziały i przejdźmy do najnowszego. Z początku byłam zaintrygowana - spojrzenie na świat przez oczy Ślizgonów zawsze jest fajne. Ale - jak szybko się ucieszyłam, tak szybko się załamałam.
Po pierwsze... Od kiedy to nauczyciele chodzą spać o 22? Po drugie... Tak, oczywiście - Ślizgoni robią imprezę we własnym pokoju wspólnym i zapraszają na nią ludzi z innych domów, zupełnie zapominając o wzajemnej niechęci oraz o tym, że muszą podać im hasło, a co! Sprzęt mugolski w Hogwarcie? Halo! Nie działa! Po trzecie... Alkohol. Jasne, mogli mieć tam jakieś zapasy, ale nie sądzę, by każdy mógł, ot tak, udać się do Hogsmeade po "coś" do picia. Po czwarte. Harry, Ginny i Hermiona na imprezie Ślizgonów? No jasne! Harry i Ginny obściskujący się na oczach wszystkich i Hermiona miziająca się z Blaisem? Umieram, ratujcie...!
Nie wiem co się stało, bo przecież poprzednie rozdziały były znacznie lepsze. Tutaj widać schemat na schemacie, przykryty schematem. Bardzo mi przykro, bo liczyłam na coś lepszego.
Jednak wciąż kocham Twoją Cho, Lunę i Hermionę. Oraz Malfoya - jego "przemiana" wyszła Ci dość naturalnie. Będę zaglądać, ale miłoby było, gdybyś informowała mnie o nowościach.
[badz-mym-jutrem.blogspot.com]
[bez-sladu-lez.blogspot.com]
Pozdrawiam, wanilia.
no cóż, komentowałaś moje rozdziały to i ja skomentuję Twoje. co do tego.. jak wyżej napisała Empatia, zgadzam się z nią. jakoś tak nierealnie to wszystko wyszło.. nie chodzi o kanon, czy o coś. ale to Twój pomysł i miałaś do tego pełne prawo. pozostałe są dobre, nie mam do nich żadnych zastrzeżeń (:
OdpowiedzUsuńcóż, czekam na następny ;-)
PS u mnie wczoraj pojawił się 4 rozdział.
A mi się rozdział spodobał, taki na rozrywkę, żeby cały czas nie było o problemach życiowych. Podobają mi się twoje postacie, ale Ginny i Harry obściskujący się? No nie wiem. To raczej przez to, że u Rowling takie słowo nie istniało i oboje byli grzeczni i w ogóle. Ale kontynuuj chętnie poczytam jak rozwijasz te wszystkie pary. Naprawdę się cieszę, że trafiłam na tego bloga i dodaje ciebie u siebie do linków, nich wena będzie z tobą ;)
OdpowiedzUsuń