Żongler

Chciałabym wszystkich przeprosić. Zawieszam bloga na czas nieokreślony. Mam problemy rodzinne i nie w głowie mi teraz pisanie opowiadań. Postaram się jak najszybciej wrócić. Jeszcze raz przepraszam.

Dodałam zakładkę Szablony. Zainteresowanych zapraszam.

niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział 5


Hogwart oczami Ślizgonów,
czyli mała-wielka impreza

Draco i Teodor siedzieli w Pokoju Wspólnym Ślizgonów. Te październikowe popołudnie dłużyło się obojgu niesamowicie. Jako że był czwartek, odrabiali stosy prac domowych. Choć w salonie nie było okien, po dzisiejszej lekcji zielarstwa mogli się domyślić, że na dworze szaleje burza. Rankiem, kiedy wyszli na zewnątrz, powietrze niemal stało w miejscu, a zza masywnych gór nadciągały chmury.
Draco pisał wypracowanie dla Slughorna o właściwościach roślin wodnych, które można było wykorzystać w eliksirach. Nie było to znowu takie trudne – otwierał książki na losowych stronach i przy odrobinie wysiłku przepisywał wybrany tekst na pergamin. Od nadmiaru informacji zaczęła boleć go głowa, zostały mu jednak góra trzy akapity, więc postanowił dokończyć.
Teodor natomiast trudził się przeogromnie. McGonagall zadała wyczerpujące zadanie domowe. Miał użyć zaklęcia, które ukrywało różne przedmioty. Formułka była tak trudna do wymówienia, że nie mógł jej przyswoić. Po pół godzinie żmudnych ćwiczeń skapitulował.
Obserwował przez chwilę skupionego Dracona. Jeszcze nigdy, odkąd się znali, nie widział go takiego. Od śmierci ojca zmienił się nie do poznania. Stał się mniej wybuchowy, uważniej słuchał, nikogo nie lekceważył. Skończył też z docinkami. Teo nie mógł sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz usłyszał z jego ust jakieś wyzwisko. Chłopak domyślał się, że ta zmiana po części wynikała ze znajomości z Astorią. Dziewczyna miała typowo gryfoński charakter i zawsze kręciła się w pobliżu Dracona.
Teodor czuł, że od wojny są niemal jak bracia. Draco uratował mu życie, kiedy ojciec Notta rzucał klątwą Avada Kedavra na prawo i lewo. Gdyby nie reakcja Malfoya, Teo zostałby zamordowany przez własnego ojca. To wtedy przyrzekł sobie, że nigdy nie użyje tego zaklęcia.
Widząc, że Draco skończył wypracowanie, milczał jeszcze chwilę. Chciał go o coś zapytać, ale bał się, że zostanie źle zrozumiany.
- Kojarzysz Shadow Broscoe? – wykrztusił w końcu z siebie.
Draco kiwnął twierdząco głową, lecz nie zdążył mu odpowiedzieć, bo dołączył do nich Blaise, któremu uśmiech czaił się w kącikach ust. Draco i Teodor wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Wiedzieli dobrze, co ta mina oznacza. Blaise obrzucił pogardliwym wzrokiem stosy pergaminów i ksiąg, po czym zwalił się na kanapę.
- No, wyduś to z siebie – zachęcił go ironicznie Teodor.
Blaise westchnął.
-Stary, dobija mnie ta szkoła. Czuję się tu jak w klatce. Trzeba coś z tym zrobić. – Między chłopakami zapadła cisza. Malfoy i Nott zastanawiali się, co chodzi po głowie Zabiniemu. - Musimy rozwalić te budę w drobny mak, a najlepszym sposobem jest impreza, którą urządzamy jutro – obwieścił wszem i wobec.

Wiadomość o imprezie rozeszła się po Hogwarcie z prędkością światła. Miał na nią wstęp każdy uczeń, który ukończył szesnaście lat, ale tylko i wyłącznie, jeśli przyniesie ze sobą alkohol. Jakimś cudem wiadomość to nie dotarła do grona pedagogicznego.
Blaise, Draco i Teodor zaraz po skończonych zajęciach zaczęli przygotowania do imprezy. Miała się zacząć o 22:20, bowiem o tej godzinie każdy nauczyciel już spał. Godzinę przed spotkaniem, po kontroli Slughorna, wszystkie meble zniknęły. Salon Slytherinu był teraz jednym wielkim parkietem. Każdy ustawiony pod ścianą stolik uginał się pod ciężarem alkoholu. A magicznego płynu było coraz więcej, w miarę jak przybywali goście. Teodor rzucił na ściany wyciszające zaklęcia. Korzystając z porad Granger i innych szlam zdobyli mugolski sprzęt grający, a kiedy go włączyli, przeszedł ich najśmielsze oczekiwania.
Właśnie wtedy zaczęli schodzić się pierwsi imprezowicze, a po pół godzinie Pokój Wspólny pełen był Krukonów, Gryfonów i Puchonów. Choć wszyscy byli zdziwieni zaproszeniem Ślizgonów, to i tak szybko zaczęli się bawić. Głośna muzyka wibrowała pod stopami i dudniła każdemu w uszach.
Hipnotyzujące dźwięki i hektolitry alkoholu wprowadzały wszystkich w błogi stan. Magiczny płyn znikał w zastraszającym tempie, jednak Blaise uważnie pilnował, by się nie skończył. Chłopak obserwował przez chwilę szalejących nastolatków. Był z siebie dumny.
Draco i Teodor nie mieli czasu na dokończenie ostatniej rozmowy, bo cały dzień zleciał im na przygotowaniach do imprezy. Teraz jednak nadarzyła się po temu okazja, bo zmęczona Astoria dała Malfoyowi odetchnąć i sama wdała się w dyskusję z koleżankami.
- Ta Shadow… Jest tutaj? – zapytał Draco, nalewając sobie i koledze po kieliszku wódki.
- Mhm – mruknął potakująco Teodor, kiedy opróżnił kieliszek.
- Czemu mnie wtedy o nią pytałeś? – dopytywał Malfoy.
- E tam – machnął ręką Nott, jednak widząc spojrzenie kolegi, przestał udawać, że ta sprawa go nie obchodzi. – Gadaliśmy kilka razy i jest w niej coś takiego, co mnie ciekawi. Jest taka skryta i to… mnie kusi – przyznał, odrobinę zawstydzony. Draco bez słowa podał mu kolejny kieliszek.
- Więc idź do niej – rzucił Malfoy, wzruszając Ramonami.
Teodor uniósł prawą brew. Draco bez wątpienia był wstawiony, bo na trzeźwo na pewno nie udzieliłby mu takiej rady. Jednak to, co ujrzał chwilę później, przekonało go, że bardziej niż Blaise pijanym być nie można.
Otóż Ślizgon niemal wisiał na Hermionie Granger, oboje parodiowali taniec. Jak bardzo Gryfonka była zdesperowana nieobecnością Rona, tak można było to zobaczyć w tym momencie. Co kilka minut przerywali taniec, by się napić. Teo w oddali dostrzegł Pottera i Weasley, którzy przyklejeni do siebie ustami, niemal zdzierali z siebie ubrania. Teodor szturchnął Dracona łokciem i wskazał ich brodę. Obaj poczuli odruch wymiotny.
Teo szybko poszukał wzrokiem Shadow. Jej widok sprawił, że zawirowało mu głowie i to bynajmniej nie z powodu alkoholu. Ubrana w czerń, z ciemnymi włosami upiętymi w koński ogon, sprawiała wrażenie buntowniczki. Zauważył, że nic nie pije, dlatego zabrawszy Draconowi pełny kieliszek, podszedł do nie.
Wyrwał ją z zamyślenia, bo drgnęła i podniosła na niego wzrok. Miała idealnie gładką cerę, bez pieprzyków i piegów i nawet w nikłym świetle Teo dostrzegł jej intrygujące oczy. Były bardzo ciemne, z  domieszką zieleni przy źrenicach.
- Teodor – powiedziała tylko. Postawił przed nią kieliszek z uśmiechem, a ona odsunęła do od siebie. – Nie piję – wyjaśniła, nie podając przyczyny.
- To co ty tu właściwie robisz? – zaśmiał się, wciskając napój bogów jakiemuś chłopakowi.
- Przyszłam tu z przyjaciółką, która zdaje się bawić lepiej ode mnie. – Skinęła głową na kogoś za jego plecami. Obejrzał się i ujrzał dziewczynę z chłopakiem, którzy najwyraźniej zapomnieli o jakichkolwiek zasadach przyzwoitości.
Teodor podał jej rękę z czarującym uśmiechem, a ona zagryzła wargę.
- Nie daj się prosić – powiedział. – Może uda mi się sprawić, że ten wieczór będzie dla ciebie co najmniej znośny – dodał.
- Zobaczymy – odparła przekornie, ściskając jego dłoń.

Blaise instynktownie czuł, że Granger przyda się rozrywka. Upijał ją i przy okazji siebie od kilku godzin. Dziewczyna miała już zamglony wzrok i ledwo trzymała się na nogach. Blaise nie był w lepszym stanie.
Pocałował ją kilka razy i, ku jego zdumieniu, ona oddawała pocałunki. Wyczuł w niej tęsknotę, o której mówiła wcześniej, i długo skrywaną namiętność. Blaise miał serdecznie dosyć tego gadania, chciał się tylko brać do rzeczy. Jednak ona paplała, a końca nie było widać, więc tylko przytakiwał, udając, że słucha.
W końcu wziął ją za rękę i mocno całując, doprowadził do dormitorium. Rzucił ją na łóżko i zaczął odpinać guziki jej bluzki, lecz ona odsunęła się od niego, patrząc nań, jak na wariata.
- Chyba nie myślałeś, że się z tobą prześpię, co? – zapytała buńczucznie.
- Właśnie tak myślałem – wybełkotał, zbity z tropu, pociągając łyk ognistej z butelki.
I wtedy urwał mu się film.
Hermiona położyła go spać i opuściła dormitorium, wcześniej zabrawszy whisky.
Nazajutrz każdy z imprezowiczów miał ogromnego kaca. Ból głowy doprowadzał ich do obłędu i nie mogli się nadziwić, jak znaleźli się we własnych łóżkach. Jednak każdy czuł, że balanga przejdzie do historii tej szkoły, razem z trzema pewnymi Ślizgonami.
PS Żaden nauczyciel nigdy się o imprezie nie dowiedział.

7 komentarzy:

  1. Hmmm. Trudno mi coś powiedzieć o tym rozdziale, bo szczerze powiedziawszy nie wynika z niego żadna puenta. Absolutnie nic O.o To mnie trochę rozstraja.
    Czekam na kontynuację, która może trochę mi oświetli sytuację.

    Pozdrawiam,

    [powiedz-to.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale dawno mnie tu nie było. No nic, stało jak się stało, jednak już nadrobiłam rozdziały i biorę się za komentowanie.
    Zacznę od szablonu. Cóż, poprzedni bardziej przypadł mi do gustu. Ten ma ładną kolorystykę, jednak nieważne, jak przybliżam lub oddalam, tło jest przesunięte o jakieś dwa piksele w prawo. Radzę poprawić, bo tak wygląda bardzo niedopracowanie.
    Dopsz, lecimy od początku. O ile Prolog oraz rozdział pierwszy i drugi mnie zachwyciły, o tyle trzeci wyszedł gorzej. Motyw Och-Tak-Bardzo-Łaknę-Bliskości-Więc-Cmoknę-Mojego-Najlepszego-Przyjaciela jest oklepany. Bardzo oklepany, a sam w sobie mi się nie podoba. W dodatku co, trzeci rozdział i już pocałunek? Wprawdzie prawie-pocałunek, no ale kurczaki... Draco i Luna? Hym, to mi się podoba ^^ Na razie z Luny nie zrobiłaś totalnej dziwaczki, jak ludzie mają w zwyczaju ją kreować. U Ciebie jest niezwykła. Za to Draco... Z jednej strony - fajnie, że postrzega ją inaczej jak reszta. Z drugiej odrobinę boli mnie fakt, że znowu spotykam się z niekanonicznym Draconem. Ten z kanonu nie powiedziałby czegoś w stylu "Nie masz pojęcia, że coś-tam" i nie krzyknąłby jak jakiś zdesperowany, depresyjny nastolatek "Nic o mnie nie wiesz!". Chociaż w sumie może śmierć ojca tak na niego wpłynęła? Tak, to możliwe, dlatego jeśli chodzi o charakter Dracona - na razie plus. Chyba że mi go zniszczysz później, ale mam nadzieję, że nie :)
    Rozdział czwarty... Ee... Cóż, Hermiona, która ucieka od rozmowy i wymuszona pogawędka z Neville'em. Jestem na nie, jeśli chodzi o tę kwestię. W dodatku Hermiona, która na Rona patrzyła inaczej już w drugiej klasie, zresztą i na odwrót, nagle zdaje sobie sprawę, że nie potrafi odwzajemnić do końca jego uczuć? Przepraszam, kochana, ale to samo, co z bliskością. Było. Nuudy. Nie kupuję.
    Z Neville'em sprawa ma się odrobinę inaczej - no, tak sobie gadają. Fajnie jednak, że on czuje coś do Luny. Bardzo fajnie. Niestety, wydaje mi się, że tę scenę napisałaś lekko "na odwal się". Mogłabyś pokazać trochę więcej wstydu Neville'a - Neville jednak jakoś na osobę skorą do zwierzeń nie wygląda. Pomysł fajny, wykonanie odrobinę gorsze.
    Ginny-ciotka, Zabini-myśliciel i Cho-znająca uczucia - jestem za *.* Te trzy fragmenty jak najbardziej mi się podobały. Genialnie wplatasz różne wątki, robisz atmosferę adekwatną do sytuacji, pokazujesz uczucia. Miodzio po prostu.
    Ostatnia scena... Hermiona. Ucieka. Od. Dyskusji? Hm. Z jednej strony - uzasadnione, wstydzi się. Ale raczej - i tu bardziej jest moje osobiste zdanie, niż kwestia jej charakteru - powinna z nim porozmawiać. No weeeź, nie gadają i co, będą się mijać jak małe dzieci? Myślałam, że ona jest mądrzejsza -.-
    Ciąg dalszy nastąpi

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciąg dalszy nasątpił
    No i rozdział ostatni... LACRETT, BÓJ SIĘ BOGA! Co Ty zrobiłaś?! O_O'' Pierwsza część tytułu - "fajnie, ciekawe, jak oni to widzą", druga - "o nie, znowu...". Impreza u Ślizgonów. Nie twierdzę, że niemożliwa, w końcu Gryfoni także mieli swoje imprezy, ale... No cholera jasna.
    Dobra, Draco urządzający imprezę - pół biedy, że pomysł powielany przez tyyyle ludzi, sam w sobie tutaj pasujący, chłopak chce się oderwać od zmartwień. Fajnie też, że wspomniałaś o Astorii, już bałam się, że o niej zapomniałaś.
    Wieść szybko rozeszła się po Hogwarcie? Wstęp jedynie z alkoholem? Przepraszam, ale już wtedy wiedziałam, że impreza stanie się porażką w moich oczach.
    Nie, o 22 nauczyciele nie śpią, przykro mi.
    Stoliki uginające się pod ciężarem alkoholu. I skąd ten alkohol? Aha, z Hogsmeade, jasne, zapomniałam, że na pewno jakoś się tam dostali i ktoś im ten alkohol sprzedał. Jasne.
    Mugolski sprzęt grający nie działa w Hogwarcie, nie.
    Pomysł z zaproszeniem uczniów z innych domów może i byłby niezły, gdyby nie większość przyjęła zaproszenia (no to Ślizgoni w końcu, hej!). Draco zapraszający innych... No, mogę przełknął.
    "Pokój wspólny" małymi literami.
    Ja chrzanię. Hermiona, Harry i Ginny na imprezie w Slytherinie. Harry i Ginny robiący sprośne rzeczy, i to jeszcze na oczach innych. Wstawiona Hermiona, która zamiast zgłosić imprezę nauczycielom, sama się spija i jeszcze "tańczy" z Blaise'em. Później się z nim całuje. Cud, że przynajmniej mu się nie oddała.
    Lacrettuś, kochana moja, wiesz, jak Cię cenię. Wiesz, że bardzo lubię Twoją twórczość. Wiesz, że samą Ciebie uwielbiam, ale, cholera, spieprzyłaś ten rozdział jak dawno żadnego tak spieprzonego nie widziałam. Nudno, szablonowo, jakby pisała to typowa aŁtoreczka, a nie Autorka. W dodatku rozdział nic nie wnosi, tak jak powiedziała Niekonkretna. No cholera jasna, zawiodłam się. Sporo błędów i napisany na odwal się. No kurcze, Lacrett, co jest? :(
    Całuję i ściskam gorąco <3
    Empatia
    [jeden-jedyny-wyjatek.blogspot.com]
    PS Wyłącz ANTYSPAM, błagam ;<

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo przepraszam za powiadomienie, ale prosiłaś o nie, a nie ma tu odpowiedniej zakładki.
    Witaj. Bardzo serdecznie zapraszam na nowy rozdział ( II ) na flames-of-ice.blogspot.com
    Zapraszam serdecznie i miłej lektury!
    Sweetness

    OdpowiedzUsuń
  5. No to tak...
    Witaj, cześć i czołem. Pozwolisz najpierw, że skomentuję szablon? Kolorki mi się podobają, a i owszem, ale nie jestem przekonana do nagłówka. Trochę za dużo tego tutaj. Róże, lampy, schody... Ma to jakiś sens?
    No dobrze, przejdźmy do rozdziałów. Prolog, rozdział pierwszy i drugi wprawiły mnie w zachwyt - naprawdę! Ale trzeci...? Byłam zniechęcona przy czytaniu. Tak, rozumiem - Hermiona nie ma nikogo bliskiego, tęskni za Ronaldem, więc sobie pocałuje Harry'ego, a co! No dobra, może i go nie pocałowała, ale prawie... Nie, nie, nie! Myślę, że stać Cię na więcej niż podążanie za schematami. W ogóle to dziwne nieco, iż Hermiona ucieka od rozmowy. W pewnym sensie mogę to zrozumieć - jest zażenowana całą sytuacją i własną słabością, ale to w końcu Hermiona Granger i powinna stawić temu czoło! Uwielbiam kreację Cho - nie jest u Ciebie pokazana jako wredna Cho, która leciała na Harry'ego, bo był sławny. Tutaj mamy mądrą Cho-Krukonkę, która c.z.u.j.e.
    No dobrze, ale zostawmy już tamte rozdziały i przejdźmy do najnowszego. Z początku byłam zaintrygowana - spojrzenie na świat przez oczy Ślizgonów zawsze jest fajne. Ale - jak szybko się ucieszyłam, tak szybko się załamałam.
    Po pierwsze... Od kiedy to nauczyciele chodzą spać o 22? Po drugie... Tak, oczywiście - Ślizgoni robią imprezę we własnym pokoju wspólnym i zapraszają na nią ludzi z innych domów, zupełnie zapominając o wzajemnej niechęci oraz o tym, że muszą podać im hasło, a co! Sprzęt mugolski w Hogwarcie? Halo! Nie działa! Po trzecie... Alkohol. Jasne, mogli mieć tam jakieś zapasy, ale nie sądzę, by każdy mógł, ot tak, udać się do Hogsmeade po "coś" do picia. Po czwarte. Harry, Ginny i Hermiona na imprezie Ślizgonów? No jasne! Harry i Ginny obściskujący się na oczach wszystkich i Hermiona miziająca się z Blaisem? Umieram, ratujcie...!
    Nie wiem co się stało, bo przecież poprzednie rozdziały były znacznie lepsze. Tutaj widać schemat na schemacie, przykryty schematem. Bardzo mi przykro, bo liczyłam na coś lepszego.
    Jednak wciąż kocham Twoją Cho, Lunę i Hermionę. Oraz Malfoya - jego "przemiana" wyszła Ci dość naturalnie. Będę zaglądać, ale miłoby było, gdybyś informowała mnie o nowościach.

    [badz-mym-jutrem.blogspot.com]
    [bez-sladu-lez.blogspot.com]
    Pozdrawiam, wanilia.

    OdpowiedzUsuń
  6. no cóż, komentowałaś moje rozdziały to i ja skomentuję Twoje. co do tego.. jak wyżej napisała Empatia, zgadzam się z nią. jakoś tak nierealnie to wszystko wyszło.. nie chodzi o kanon, czy o coś. ale to Twój pomysł i miałaś do tego pełne prawo. pozostałe są dobre, nie mam do nich żadnych zastrzeżeń (:
    cóż, czekam na następny ;-)
    PS u mnie wczoraj pojawił się 4 rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  7. A mi się rozdział spodobał, taki na rozrywkę, żeby cały czas nie było o problemach życiowych. Podobają mi się twoje postacie, ale Ginny i Harry obściskujący się? No nie wiem. To raczej przez to, że u Rowling takie słowo nie istniało i oboje byli grzeczni i w ogóle. Ale kontynuuj chętnie poczytam jak rozwijasz te wszystkie pary. Naprawdę się cieszę, że trafiłam na tego bloga i dodaje ciebie u siebie do linków, nich wena będzie z tobą ;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy