Żongler

Chciałabym wszystkich przeprosić. Zawieszam bloga na czas nieokreślony. Mam problemy rodzinne i nie w głowie mi teraz pisanie opowiadań. Postaram się jak najszybciej wrócić. Jeszcze raz przepraszam.

Dodałam zakładkę Szablony. Zainteresowanych zapraszam.

poniedziałek, 2 lipca 2012

Prolog

Jako mała dziewczynka marzyła o złotowłosym księciu na białym koniu, tymczasem jej miłość okazała się trudna i wyboista, a nie taka, jaką ją sobie wyobraziła: piękna i bez przeszkód. Uważała siebie za normalną, całkiem zwyczajną szarą myszką, a okazało się, że jest czarownicą, że w jej żyłach płynie magiczna krew. W Hogwarcie była praktycznie nikim, ludzie znali ją jako „przyjaciółkę Wybrańca”. Nie miała imienia. Uczniowie znali ja tylko dlatego, że jakimś cudem zaplątała się w przyjaźń z nim.

Nie możesz ratować innych, dopóki nie uratujesz siebie

Nie próbowała siebie ratować. Przez te wszystkie lata, od zakończenia szkoły, nie uczyniła absolutnie nic, by zacząć jeszcze raz, od nowa. Bo po co? Skoro ma dobrą pracę, ładne mieszkanie, żyje sobie jak chce, po co cokolwiek zmieniać? W pierwszej sekundzie, po zadaniu sobie tych pytań, nie znała na nie odpowiedzi, lecz chwilę potem zaczęły napływać niczym lawina śniegu.

Mogę poczuć bicie Twojego serca, choć nie ma Cię przy mnie

Nie miała mężczyzny u swojego boku. Nie miała drugiej połówki na wyciągnięcie ręki. Już nie… A tak bardzo chciałaby poczuć, jak szorstka, męska dłoń gładzi czule jej policzek. Jak jej palce splatają się z palcami tego jedynego. Jak smakuje muśnięcie jego ust. Jak dreszcz przechodzi jej ciało, kiedy on ją obejmuję. Ale nie poczuje tego. Już nie…

Po prostu: wróć…

Nigdy o nim nie zapomniała. Nigdy. Nie chciała zapominać, ale chciała pamiętać. Dni, kiedy byli razem, kilka godzin, kiedy byli szczęśliwi wspominała ze słodyczą. Zatracała się we wspomnieniach i kurczowo się ich trzymała, choć nic jej nie dawały. Samą przyjemność pamiętania i ból…

Zrobiłam wszystko, co mogłam, by nas uratować…

Aż do dzisiaj. Dokładnie sześć lat, od kiedy widziała go po raz ostatni. Spotkała go w Londynie. Nie widział jej, ale ona widziała jego. Nie mogła oderwać oczu. Wspomnienia wróciły ze zdwojoną siłą. Z trudem powstrzymała łzy, patrząc na tą znajomą sylwetkę.

Ale nas już nie ma…

Może kiedyś będzie na tyle odważna, by się z nim spotkać. Może kiedyś zbierze siły na tyle, by spojrzeć mu w oczy i powiedzieć, że jest szczęśliwa. Może… Część niego ma zawsze przy sobie. Ale on o tym nie wie. I nigdy się nie dowie. Już ona się o to postara… Owoc ich miłości pozostanie jej tajemnicą…

Kocham Cię…
~*~
Dzisiaj mija dokładnie rok, odkąd założyłam tego bloga. Reaktywowałam go wiele razy w ciągu tych dwunastu miesięcy, jednak nic z tego nie wyszło. Wracam z podobnym pomysłem, rozszerzoną fabułą, nowymi bohaterami i większą zaciętością, niż przed rokiem. Chcę skończyć to opowiadanie, choćby się waliło i paliło.
Pozdrawiam i całuję,

1 komentarz:

  1. Nie powiem. Podoba mi się. ; )
    I szykuje się nie na Dramione, którego kompletnie nie trawie, więc to duży plus dla Ciebie. ; )

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy